Ile osób już tu zajrzało?

Czym jest "Link do mojej głowy"?

Ten blog, to zbiór tego, co siedzi w mojej głowie.
Wszystko, co podpowie mi wena i serce, przekładam na różne teksty - wiersze, opowiadania, itp.
Ten blog to zsyp moich myśli, ubranych w słowa.

piątek, 13 listopada 2015

Krew Amelii

- Zdradziłaś mnie! - oczy Laurence'a przepełniała wściekłość.
- Nie, to nie tak...! - dziewczyna próbowała się bronić, ale co mogła powiedzieć? Nie miała nic na swoją obronę.
- Nie wmówisz mi tym razem, że to Vincent pocałował cię pierwszy! - w furii uderzył pięścią w ścianę.
- Przepraszam... - wyjąkała.
- Nie przepraszaj! Złamałaś nasze prawo, Amelio. - wysyczał lodowatym tonem. - Prawo aniołów nie pozwala na zdrady. Zgodnie z nim będę musiał cię zabić. - wyjął zza paska średniej wielkości nóż ze zdobioną rękojeścią. 
- Nie, proszę... - do oczu Amelii napłynęły łzy. Nie zdążyła dokończyć. Laurence z całej siły wbiłnóż w jej serce. - Proszę... - powiedziała ostatkami sił, po czym jej oddech ustał.


Meghan przemierzała pola zboża. Chłodny wiatr smagał jej twarz, a jasne delikatne loki wpadały jej do oczu. Zrobiło jej się zimno, więc mocniej naciągnęła na dłonie rękawy bluzy i potarła rękoma ramiona. 
- Amelio... - usłyszała głęboki męski głos.
Rozejrzała się gwałtownie dookoła. Nikogo w pobliżu nie było.
- Amelio... - wiatr ustał. - spójrz, co masz pod nogami.
Nie miała na imię Amelia, ale odruchowo wykonała polecenie. Na jej drodze leżał średniej wielkości nóż ze zdobioną rękojeścią. Był we krwi. Meghan odruchowo cofnęła się o parę kroków.
- K-kim jesteś? - wyjąkała.
- Wkrótce mnie poznasz, Amelio. 
Chciała powiedzieć, że nie wie, kim jest Amelia, ale grunt pod jej nogami załamał się. Spadała w niczym nie zmąconej ciemności...

Dziewczyna gwałtownie otworzyła oczy i zlana potem usiadła na łóżku. Co za dziwny sen. Ktoś nazwał ją Amelią, a najdziwniejsze było to, że czuła, jakby już gdzieś słyszała ten głos. Jakby był jej bardzo bliski. Spojrzała na zegar. Wpół do siódmej. Nie ma sensu iść spać, bo i tak za pół godziny powinna wstawać do szkoły. Westchnęła tylko i wziąwszy z biurka Iskrę Kristin Cashore usadowiła się wygodnie w łóżku i zanurzyła w lekturze jednej ze swoich ulubionych książek.
O ósmej zdyszana przebiegła przez drzwi swojego liceum. Znowu dostanie ochrzan od wychowawczyni. W jej liceum nie tolerowano spóźnień, a zwłaszcza w klasach maturalnych. Truchtem przemierzała pustoszejący korytarz. Pierwsza była chemia. Cudownie. Teraz dopiero będzie miała kłopoty. Pani Sheridan zawsze żywiła niemal tylko nienawiść do spóźnialskich, a przed Meghan jeszcze siedem miesięcy nauki w tej szkole.
- Przepraszam za spóźnienie. - wysapała schyliwszy lekko głowę, po czym szybko zajęła swoje miejsce w ławce.
- Panna Norden. - Stwierdziła nauczycielka. - Kto by się spodziewał? - dodała cynicznie, a niektórzy uczniowie cicho zachichotali.
- Przepraszam... - próbowała się tłumaczyć.
- Nieważne. - przerwała jej chemiczka. - Zacznijmy wreszcie lekcję.
Po chemii czekał ją jeszcze polski, matematyka, dwie biologie i fizyka. Na szczęście na żadną z nich na szczęście się nie spóźniła.
Po szkole kiedy szła do domu zaczepił ją jakiś mężczyzna:
- Czy to nie twoje? - zapytał głębokim głosem i pokazał jej średniej wielkości nóż. Jego rękojeść była zdobiona, a po ostrzu spływała stróżka krwi.
- C-co? - przestraszyła się. - Kim jesteś? - zapytała.
- Laurence. Teraz odpowiedz mi na pytanie. - zażądał.
- Nie! To nie jest mój nóż. - zaprzeczyła. - Pierwszy raz widzę go na oczy! - próbowała wyjaśnić.
- Nie chodzi mi o nóż. Ale zapewniam cię, że nie widzisz go pierwszy raz. - odparł.
- A więc o co? - dopytywała się.
- O krew. - wyjaśnił.
- C-co? - jej oczy otworzyły się szerzej ze zdziwienia. Cofnęła się o parę kroków, ale plecami zdetzyła się ze ścianą starej kamienicy. Ślepy zaułek.
- W twoich żyłach płynie krew Amelii. - wyjaśnił.
- Nie znam żadnej... - w tym momencie urwała. Nagle przypomniał jej się sen. Amelio... - usłyszała w swojej głowie. - Nie jestem Amelią! To pomyłka - próbowała się bronić.
- Och, Amelio... - westchnął. - Na prawdę myślisz, że jestem taki głupi? - w oczach Laurence'a widać było politowanie. - Nie zapomniałem, że anioły mogą odradzać się w czyimś ciele. Za to ty zapomniałaś, jak łatwo potrafię cię odszukać. - powiedział. - Zapomniałaś też, że muszę cię zabić.
- Co? Nie... - dziewczyna nie dokończyła, bo jej serce przebił nóż.
- Musiałaś wybrać tą biedną dziewczynę? - zapytał patrząc, jak z jej oczu ucieka życie. - Co ona ci zrobiła? - spojrzał na nóż. - Teraz znowu będę musiał cię odszukać. Znowu będę musiał cię zabić. - powiedziawszy to lekko uśmiechnął się pod nosem i odszedł.

________________&&&&&&________________&&&&&&_______

Pomysł na opowiadanie przysdzedł mi do głowy, kiedy oglądałam anime ^^ Ale wolę nie podawać tytułu. Było zbyt głupie, aby się chwalić. Obrazek znalazłam później w internecie. Jak widać znowu się pozmieniała nieco kolejność powstawania opowiadania, ale zmiany czasem są dobre. Czy ta była dobra? Nie wiem. Wydaje mi się, że akcja była z lekka przewidywalna... Ale dosyć mojego marudzenia. Oceńcie sami :)
 

1 komentarz:

  1. .....
    Jak zwykle świetne *-*
    Tylka (w końcu!) mam do czego się przyczepić.
    Chodzi mi o opisy przebijania nożem. Mogłaś to jakoś ozdobić, dodać ciut więcej dramatyzmu ^^
    Ale tak to nieskazitelne ♥♥

    OdpowiedzUsuń