Ile osób już tu zajrzało?

Czym jest "Link do mojej głowy"?

Ten blog, to zbiór tego, co siedzi w mojej głowie.
Wszystko, co podpowie mi wena i serce, przekładam na różne teksty - wiersze, opowiadania, itp.
Ten blog to zsyp moich myśli, ubranych w słowa.

wtorek, 19 kwietnia 2016

No to bomba




Jest pewna historia, która lubi się powtarzać. Każdy, kto stłucze lustro, a potem zacznie kosić trawę, zginie w wybuchu. Kosiarka wybuchnie, a dookoła rozniesie się okrzyk "No to bomba!". Odnotowano już wiele takich przypadków. Nikt jeszcze nie odgadł, kto powoduje te wszystkie wypadki i kto krzyczy.
Opowiem ci teraz pewną historię...

- Karen, uważaj! - krzyknęła Moni.
- Nie moja wina. - dziewczyna zaczęła się bronić. - W tym garażu jest ciasno.
Dziewczyny wzięły pudła pełne rupieci i ostrożnie wyszły. Nagle Karen się potknęła. Usłyszła trzask pękającego szkła.
- Lusterko! - zawołała. - Mam nadzieję, że nie było drogie... - kucnąwszy postawiła pudło obok i kucnęła nad odłamkami lusterka.
- No to ładnie... - skomentowała Moni. - Może mama nie będzie zła...
- Posprzątajmy szybko, zanim tata przyjdzie z kosiarką. - powiedziała Karen.
- Mam pomysł. - nagle powiedziała Moni. - Ty skosisz, a ja posprzątam.
- Dobra, tylko powiem tacie. - pobiegła do domu.
Chwilę później przyszła z powrotem. Moni już kończyła zbierać kawałki lusterka z ziemi. Karen uśmiechnęła się z dumą.
- Załatwione. Dobry pomysł miałaś. - pochwaliła.
- A-ha. - Moni zebrała ostatni kawałek i podniosła się. - To teraz po kosiarkę.
Odstawiły pudła do domu i zgranym krokiem ruszyły do garażu po sprzęt do koszenia trawy. Karen chwyciła kosiarkę i pociągnęła z całej siły. Ani drgnęła. Spróbowała mocniej, pod kątem, w górę, pod drugim kątem... I nic. Zaklinowała się. W duchu narzekała na ten bałagan i żałowała, że nie posprzątały z Moni tego wcześniej. Jednak z pomocą siostry udało jej się wydostać sprzęt.
Ich kosiarka była strasznie zakurzona, więc najpierw musiały ją nieco przeczyścić. Na szczęście Moni wzięła płyn i ściereczki, kiedy była w toalecie, więc nie musiały wracać się do domu.
- Ale zarośnięty mamy ten ogródek. - skomentowała Karen.
- No to skoś tą trawę. Tylko nie zabij kolejnego kreta. - rzuciła Moni.
- Akurat. - prychnęła jej siostra. - Myślisz, że kolejnemu podaruję życie?
Moni wywróciła oczami. Mimo wszystko akceptowała dziwne zapędy Karen, która uwielbiała podpalać różne rzeczy i przez "przypadek" zabijać małe zwierzątka i owady, których nie lubiła. A szczególnie krety, które niszczyły jej kwiatki.
Karen podłączywszy kosiarkę do prądu, włączyła ją. Słychać było głośny warkot sprzętu, który zawsze drażnił Moni. Dziewczyna usiadła w takim razie na wygodnym krześle z oparciem pod dachem i przyglądała się, jak jej siostra pcha kosiarkę tam i z powrotem. Karen kosiła równo rządkami: przód - zawrót - tył - zawrót - przód - zawrót...
Nagle kosiarka zaczęła dziwnie trzeszczeć, aż zgasła. Karen szarpnęła uchwyt i potrząsnęła kosiarką.
- Co jest? - szarpała nadal.
Kucnęła przy urządzeniu i zaczęła je ostukiwać, ale kosiarka dalej stała, jak stała. Dziewczyna podniosła się. Już przymierzała się, aby ją kopnąć, kiedy kosiarka eksplodowała.
NO TO BOMBA! - dało się usłyszeć czyiś rozdzierający krzyk.
Trawa dookoła płonęła. Tego dnia było ciepło, więc ogień rozprzestrzeniał się dosyć szybko. Kawałki ciała Karen były porozrzucane po ogródku. Z domu wybiegli z szokowani Robert i Matylda - rodzice dziewczyn. Spojrzeli na oszołomioną Moni, która stała pod ścianą i zasłaniała ręką usta.Popatrzyli po sobie. Zrozumieli się bez słów. Szybko pobiegli po wodę. Robert chwycił węża ogrodowego, a Moni wraz z matką pobiegły po naczynia, do których nalały wodę z kranu. Zgraną drużyną zaczęli ugaszać pożar. Moni nagle zaczęła się krztusić. Dotarło do niej, że zapomniała, że ma astmę. Ale było za późno. Upadła na ziemię nieprzytomna. Rodzice nie mogli jej pomóc, bo byli zajęci powstrzymywaniem ognia przed doszczętnym strawieniem ich ogrodu. Dziewczyna zmarła.

Nadal nikt nie wyjaśnił przyczyny wypadku. Nadal tym sposobem giną ludzie. To żałosne. A najlepsze, że to wszystko powoduję ja, babka Karen. Przeklęta jako dziecko. Na imię mi Camilla. Pewnego dnia zagoszczę także u ciebie...



__________________________________


Opowiadanie napisane na potrzeby Kreatywnego Spojrzenia ^^ Mam nadzieję, że Wam się podobało. Bo jak nie, to postraszę Was babcią Karen ;) Żartuję. Pewnie i tak nikt się nie nabrał ;)
Kilka osób napisało, że chciałoby przeczytać jakiś romans w moim wydaniu. Rozpatrzyłam tą opcję i stwierdziłam, że napiszę romans. Tylko nie wiem za bardzo, jaki. Spróbuję taki, żeby kit nie umarł, ale nie gwarantuję, że mi się uda.

WYNIKI ANKIETY:
Czytam regularnie i komentuję - 55%
Czytam nieregularnie i komentuję - 11%
Komentuję, ale nie czytam - 0%
Czytam regularnie, ale nie komentuję - 22%
Czytam nieregularnie i nie komentuję - 11%

Cieszę się, że większość jest ze mną na bieżąco. Dziękuję wszystkim, którzy głosowali ^^