Ile osób już tu zajrzało?

Czym jest "Link do mojej głowy"?

Ten blog, to zbiór tego, co siedzi w mojej głowie.
Wszystko, co podpowie mi wena i serce, przekładam na różne teksty - wiersze, opowiadania, itp.
Ten blog to zsyp moich myśli, ubranych w słowa.

czwartek, 3 grudnia 2015

Trójca śmierci

 
Zachód słońca rozsiewał na wiosennym niebie różne odcienie różu, fioletu i pomarańczu. Resztki promieni słonecznych odbijały się w tafli wody jeziorka ukrytego nieopodal lasu. Owe jeziorko nie było duże, a dno było osadzone zaledwie trzy metry pod powierzchnią  niemal krystalicznie czystej wody. Niewiele osób zapuszczało się w to miejsce. Szczególnie o tej porze roku, kiedy dni nie były jeszcze wystarczająco długie aby pokonać odległość dzielącą owe jeziorko od niewielkiego miasteczka tami z powrotem. Należało przejść przez prawie cały las. Tylko wielcy miłośnicy polowania przychodzili tu od czasu do czasu w poszukiwaniu dobrej zwierzyny. Słońce szybko schodziło z nieba ustępując miejsca księżycowi. Z każdą chwilą zapadał coraz większy mrok.
- Zofio, Amando, już czas. Księżyc wstaje i błyszczą gwiazdy. 
- Zuzanno, musisz nas tak wcześnie budzić? - przeciągnęła się Amanda. - Nie pamiętasz już, co się działo wczorajszej nocy?
- Daj spokój, Amando. - Zofia wywróciła oczami. - Dni są coraz dłuższe, a tobie dalej mało?
- Oczywiście. Przecież...
- Nie kłóćcie się znowu. - Zuzanna przerwała jej wpół słowa. - Już czas. Widzicie? - wskazała niebo. - Księżyc już wysoko. Zaraz znowu przyjdą kłusownicy.
- Cieszę się, że utonęłam tak blisko Błędnego Lasu. - westchnęła Amanda. Ów las nie bez powodu był nazywany błędnym. Wielu kłusowników zniknęło tu bezpowrotnie. Kto wie, co się z nimi stało? Plotki mówiły, że zamieszkują go rusałki, ogniki i topielice. 
Nagle ich uszu dobiegły czyjeś kroki. Kłusownicy.
- Zofio, Zuzanno. - Amanda ściszyła swój głos do szeptu - Wiecie, co macie robić, prawda?
Obie jej towarzyszki zadowolone skinęły głowami.
- Pomocy! - krzyknęła Zofia czując, jak łzy płyną po jej twarzy. - Proszę...! - rozpaczała. - Pomocy, tonę!
- Gdzie jesteś? - usłyszała męski głos i zaczęła szamotać się w wodzie. Z jej piersi wydobył się urywany szloch. - Podaj mi rękę! - nakazał mężczyzna.
Zofia chwyciwszy jego rękę w swoje zimne dłonie, uwiesiła się na nim całym ciężarem swojego ciała. Wtem spod wody wynurzyła się Zuzanna. Ni to krzycząc, ni śmiejąc się z całej siły pociągnęła mężczyznę w dół. Krzycząc, zaparł się mocno nogami aby nie wpaść do wody. Na marne. Kiedy za nim z krzaków wyszła Amanda, stracił panowanie nad sobą i kolana się pod nim ugięły jednocześnie skazując go na śmierć. Jego towarzysze owładnięci strachem mieszającym się z szokiem zaczęli się wycofywać. Uciekli zostawiając przyjaciela na pastwę topielic. Jego oprawczyniami wstrząsnął opętańczy śmiech. Amanda pchnąwszy go w stronę wody, wskoczyła do jeziorka aby dołączyć do pozostałych dwóch dziewczyn. 
- To koniec! - krzyczały na zmianę. - Już nie ma dla ciebie ratunku!
W szamotaninie ich długie jasne włosy zaczęły oplatać ręce, nogi i szyję mężczyzny tworząc sieć. Mężczyzna pod ciężarem trzech topielic nadaremno próbował walczyć o kolejne oddechy. Jego głowa znalazła się pod wodą, a z ust wypuścił resztki powietrza znajdujące się w płucach, które teraz były zastępowane wodą. Obraz przed jego oczami zacierał się, aż w końcu zniknął. Teraz w głowie mężczyzny była już tylko wieczna ciemność. Jego ciało bezwładnie opadło na dno jeziorka. Ciałami topielic nadal wstrząsał szaleńczy śmiech. W końcu ustał.
- Zofio, Zuzanno, dawno się tak dobrze nie bawiłam. - zadowolona Amanda odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy. - Oczywiście pomijając to, co było wczoraj. - uśmiechnęła się na wspomnienie dwóch mężczyzn, którzy najpierw wyciągnęli ją z wody, a później zostali tam wepchnięci i szamotali się przez dobre pół godziny.
- Tak. - Zofia cicho zaśmiała się. - To była zabawa. - przyznała jej rację.
- Chodźmy spać. Nie minie parę godzin, a księżyc opuści niebo. - zaproponowała Zuzanna. - Musimy odespać wczorajszą noc.
- Oczywiście. - topielice przyznały jej rację.
Chwilę później wszystkie już spały. 
Minął dzień i nastała kolejna noc.
- Zofio, Amando, księżyc wstaje i błyszczą gwiazdy.


******/\******/\******/\******/\******/\******/\***

Opowiadanie napisałam na zadanie domowe na następny dzień. "Napisz opowiadanie fantastyczne o słowiańskich demonach". Fajne, nie? I ta pora... 23:23. Ta godzina fajnie wygląda. Taki niczym niezaburzony system. Ale cóż, lepiej późno, niż wcale ;)



5 komentarzy:

  1. No to jak ci da pani kiepską ocenę to ją uduszę ;) Fajne, idealnie to opisałaś

    OdpowiedzUsuń
  2. *-*
    Świetne opko, ale ja i tak uważam rusałki za słiiit syrenki, topielce, że nie istnieją, a ogniki to te fajne płomyczki z Meridy ^^
    Mam nadzieję, że pani Cię dobrze oceni ^^ (A jeśli spróbuje inaczej, to Julie, ja będę trzymać, a Ty dusić >u<)

    OdpowiedzUsuń
  3. Za późno przeczytałam! A ostrzeglabym Cię przed katastrofą... Ort!! I TO STRASZY... Kłócić się nie piszemy przez 'u' zwykle, ale zamkniete.
    Ps kocham kulturę słowiańską ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Dosyć ciekawe. I co najważniejsze, oryginalne. Podoba mi się twój styl, mimo że czasem sam nie wiem co mnie gryzło w oczy. Gdybym miał oceniać, to 8/10, głównie za kłUtnię. Takie błędy naprawdę uderzają w oczy.
    P.S Wygląd bloga(część do komentarzy) jest za jasny. Komentarz piszę starając się nie patrzeć na monitor.

    A tak poza tym, zapraszam do mnie. W sumie piszemy w podobnej tematyce.
    Psychologia?

    OdpowiedzUsuń
  5. Super :D Zapraszam do mnie http://julka-writes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń