Ile osób już tu zajrzało?

Czym jest "Link do mojej głowy"?

Ten blog, to zbiór tego, co siedzi w mojej głowie.
Wszystko, co podpowie mi wena i serce, przekładam na różne teksty - wiersze, opowiadania, itp.
Ten blog to zsyp moich myśli, ubranych w słowa.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Świetlisty deszcz


Dziewczynka biegała wąskimi uliczkami miasteczka. Jej roześmianą buzię otulały ciepłe promienie słońca jaśniejącego wysoko na błękitnym niebie. Dziewczynka śmiejąc się weszła do jednego ze sklepów.
- Dzień dobry! - zawołała.
Nikt jej nie odpowiedział. Była w tym świecie sama. Witała się tylko przez grzeczność. Była tak wychowana. Nie wiedziała, kto ją wychował. Po prostu pamiętała, że tak jej powiedziano. 
-  Mogę to wziąć, prawda? - spojrzała na opakowanie niewielkich świeczek o zapachu róż i zapałki, po czym wzięła je z półki. - Do widzenia!
Bardzo lubiła patrzeć, jak się palą. To wprowadzało dla niej swego rodzaju harmonię. Mały ciepły płomyczek tańczący tuż przed jej oczami zawsze sprawiał jej radość. Wbiegła na klatkę schodową jednego z budynków mieszkalnych, po czym po schodach pognała na drugie piętro. Jej kroki echem niosły się po klatce schodowej. Stanęła przed dużymi drzwiami z ciemnego drewna i nacisnęła złotą klamkę. Stała teraz w progu dość sporego mieszkania. Było ładnie, elegancko umeblowane z jasnymi ścianami i dużymi oknami, przez które wpadało dzienne światło i wypełniało wszystkie pomieszczenia. Dziewczynka przemaszerowała do salonu. Obok dużej sofy na podłodze było ustawionych kilka pluszaków i lalek.
- Patrzcie, przyniosłam nam świeczki. -  usiadła obok zabawek i położyła na podłodze opakowanie świeczek. - Czekajcie, pójdę po nożyczki. Trzeba rozpakować. - wstała i poszła do kuchni. 
Stanąwszy na palcach, ogarnęła wzrokiem blat. Nożyczek nie było. Może zostawiła je na stole? 
Odwróciła się. Też nic. 
Z westchnięciem wywróciła oczami. Musi zejść po nowe.
- Zaraz wracam! - powiadomiła zabawki, po czym wybiegła z mieszkania. 
Kiedy znalazła się na dole, truchtem ruszyła do sklepu papierniczego, który znajdował się na końcu ulicy. 
- Dzień dobry! - przywitała się. - Mogę je pożyczyć, prawda? - wzięła z półki nożyczki i wyszła ze sklepu.
Nagle zaczął padać deszcz. Pomimo tego, że niebo było niemal czyste, na ziemię spadały malutkie kropelki wody. Przydałby się parasol. Dziewczynka biegiem ruszyła do sklepu, w którym zapamiętała, że są parasole. 
Nagle zatrzymała się. Nie kojarzyła tych pawilonów, pomiędzy którymi teraz stała. Czyżby się zgubiła? Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało.
Deszcz zaczął przybierać na sile. Nagle zobaczyła przed sobą schody prowadzące do jednej z kamienic. Siedziała na nich jakaś dziewczyna. Jej włosy były spięte z tyłu głowy, a sukienka zwisała niemal do ziemi. Kilka kosmyków opadało do przodu i powiewało na delikatnym wietrze. Dziewczynka widziała tylko cień, bo za ową postacią było światło, przez co nie było widać kolorów. 
- Maja? - dziewczynka zobaczyła w tej postaci swoją starszą kuzynkę, która zniknęła dwa lata temu w niewyjaśnionych okolicznościach i do tej pory nikt jej nie widział. Maja była dla niej jak rodzona siostra. Zawsze miała dla niej czas, bawiła się z nią. 
Dziewczyna wstała. Krople deszczu rozbłysły złotym światłem, oślepiając dziewczynkę. Przymknęła oczy. Świetlista biel zaczęła wypełniać wszystko dookoła...

Otworzyłam oczy. Gdzie ja jestem? Czemu tu jest tak jasno?
Chwila, białe ściany, jasna pościel... i to pikanie...
- Doktorze, obudziła się! - jakaś kobieta wybiegła z pomieszczenia, w którym byłam.
Chwilę później przy moim łóżku pojawił się mężczyzna o siwych włosach, ubrany na niebiesko.
- Kim pan jest? - wymamrotałam.
- Jestem lekarzem. A ty jesteś w szpitalu. Spałaś dobre dwa miesiące.
- Moment, spałam? - nie mogłam uwierzyć. Jakim cudem ja spałam aż przez dwa miesiące?
- Tak, już myśleliśmy, że nigdy się nie obudzisz. - odparł. - Powiedz mi, jak się nazywasz?

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie coś nowego na moim ulubionym blogu. Widzę, że wszedłem w porę.

    Tekst nie jest świetny, jednak do dna mu daleko. Spodobała mi się ta tajemnicza nutka między tym, co pochyłe, a tym, co zwyczajne. Czuję, że bohaterka obudziła się tuż przed śmiercią. Taka jakby wmuszona wola przeżycia. Czyżbym tu dobrze widział porównanie do Biblii, że tylko "dzieci trafią do Boga"? W końcu widać różnicę w świadomości, jak i w samym zachowaniu po obu stronach. Jakby życie czyniło ją dojrzalszą.

    Ocena, no cóż... Jest tu ukryte więcej, niż samo opowiadanie. Czuję to. 10/10

    Psychologia?

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ♥
    Jest piękne, błędów prawie wcale (piszę tak, mimo że żadnego nie zauważyłam >u<), ale.... kurcze, czegoś mi tu brakuje. Nie wiem czego, po prostu tego >czegoś<, co zawsze umieszczasz w swoich tekstach, a w tym tego nie ma...

    OdpowiedzUsuń