Ile osób już tu zajrzało?

Czym jest "Link do mojej głowy"?

Ten blog, to zbiór tego, co siedzi w mojej głowie.
Wszystko, co podpowie mi wena i serce, przekładam na różne teksty - wiersze, opowiadania, itp.
Ten blog to zsyp moich myśli, ubranych w słowa.

wtorek, 16 lutego 2016

(Nie)życiowa historia

Był sobie chłopak, któremu podobała się pewna ładna dziewczyna. Obserwował ją od dłuższego czasu, bardzo chciał ją bliżej poznać. Ale był tak zawstydzony w jej obecności i tak bardzo bał się, że ją do siebie zniechęci, że tylko się do niej uśmiechał i od czasu do czasu rzucał przelotne "cześć". Ta dziewczyna również była wstydliwa. Zawsze nosiła ubrania z długimi rękawami, w których chowała dłonie, a wzrok miała wbity w ziemię. Nie lubiła z nikim rozmawiać.
Chłopak był tak nią zafascynowany, że próbował zdobyć od innych jej numer telefonu, albo adres, aby się z nią skontaktować w jakikolwiek sposób. Choćby anonimowy. Niestety nikt nie znał ani jej numeru telefonu, ani adresu. Niektórzy nawet nie znali brzmienia jej głosu, pomimo tego, że chodzili do jednej klasy.
Chłopakowi zrobiło się smutno.
Teraz zawsze, kiedy nanią patrzył, odczuwał żal i współczucie. Mógł patrzeć na nią godzinami. Na jej piękne, błękitne oczy, długię, jasnobrązowe, falowane włosy i jasną cerę. Nie była ani bardzo wysoka, ani bardzo mała. Ani gruba, ani przesadnie szczupła. W sam raz. A jednak, kiedy widział jej oczy, wiedział, że jest krucha. Widział smutek i lęk. Kiedy się do niej uśmiechał, ona też się uśmiechała. Ale błękitne oczy pozostawały smutne. Wtedy cała nadzieja w chłopaku gasła i on także robił się smutny.
Nie ponury, ale smutny. Uczucie beznadzieji nie dawało mu spokoju. Czuł coś do niej. Chciał porozmawiać, pomóc. Ale bał się, że ją spłoszy.
Pewnego dnia, kiedy był w sklepie, zauważył tą ładną dziewczynę. Postanowił się przełamać. Podszedł do niej, przywitał się, zapytał, co słychać, co kupuje. Odpowiedziała mu, że wszystko w porządku, i że mama wysłała ją tylko po wodę i makaron. Jej głos był dźwięczny i miły dla ucha. On na to, zapytał, co lubi. Odpowiedziała, że kiedyś lubiła kruche ciasteczka czekoladowe.
Jak to kiedyś? A teraz?
Chłopak jej nie rozumiał.
Uśmiechnęli się do siebie, pożegnali i rozeszli, a w głowie chłopaka nadal rozbrzmiewał jej dźwięczny głos, którego, jak uznał, mógłby słuchać godzinami i nadal sprawiałoby mu taką samą przyjemność, jak w momencie, kiedy usłyszał go po raz pierwszy.
Kiedy wrócił do domu, postanowił znaleźć ją w internecie. Sprawdził facebooka, twittera, instagrama i wszystkie inne znane portale społecznościowe, ale bezskutecznie. Zasmuciło go to, a jego nadzieja znowu trochę przygasła. Co jeszcze miał zrobić? Gdzie szukać?
Następne dni mijały, jak do tej pory. Ich jedynym sposobem kontaktu były nieśmiałe spojrzenia i uśmiechy. To było jak nieme rozmowy na odległość.
Pewnego dnia, chłopak przeglądając internet, natrafił na blog jakiejś dziewczyny. Były tam smutne wpisy. To był internetowy pamiętnik. Przeglądał go przez chwilę, aż natrafił na zdjęcie ładnej dziewczyny. To była ta sama, z którą rozmawiał wtedy w sklepie, ta do której się uśmiechał w szkole. Czuł jednocześnie przypływ nowej nadziei i smutku. Nadziei, bo znalazł coś, co mogło go do niej zaprowadzić, a smutku, bo jej blog był smutny. Utrzymany w kolorach czerni i szarości, było na nim pełno smutnych cytatów i opisów sytuacji z jej życia. Dowiedział się, że jest smutna, bo jej chłopak ją rzucił, potraktował jak niepotrzebną rzecz, a ona go kochała. Ale teraz już go nie kocha. Zostały jej po nim tylko smutek i wspomnienia.
Przez następnych kilka dni chłopak śledził bloga ładnej dziewczyny. Sprawdzał po kilka razy dziennie wszystkie posty, nie chcąc niczego przegapić. Musiał wiedzieć wszystko. Musiał pomóc.
Dni zamieniły się w tygodnie. Dziewczyna publikowała na blogu zdjęcia, na których była smutna i płakała, a inni ludzie ze wszystkich sił starali się ją wesprzeć w komentarzach pod kolejnymi, coraz smutniejszymi postami. Chłopak też się starał. Widział, jak z dnia, na dzień, wszystko w niej gaśnie. Nawet smutek w jej błękitnych oczach przestawał być widoczny. Teraz jej spojrzenie było puste. Ni wyrażało żadnych emocji, ani uczuć, już nawet się nie uśmiechała.
Pewnego wieczoru napisała, że o czymś zdecydowała i musi się pożegnać.
Przez następnych kilka dni, nic nie pisała, nie było jej w szkole.
Chłopak coraz bardziej się o nią martwił. Nigdy tego nie powiedział, ale kochał ją.
Pewnego chłodnego wieczoru, w wiadomościach usłyszał o jakimś samobójstwie. Osoba skoczyła z siódmego piętra. Usiadł przed telewizorem i zaczął uważniej słuchać. Nagle na ekranie pojawiło się zdjęcie ładnej dziewczyny, do której zawsze się uśmiechał, i której nigdy nie zdążył powiedzieć, co czuje.



_________________________________

Hej, hej!
Oto opowiadanie o miłości, na walentynki.
Normalnie nie obchodzę tego święta, ale tak jakoś się złożyło, że wena kazała mi w tym momencie napisać akurat to.
Niesamowite, że mam uczucia, prawda?
Oczywiście, jak to w moim stylu, zakończenia albo nie ma, albo nie jest wesołe. Trudno. Najwyraźniej tak musi być.
Teraz pewnie każdy wysnuwa swoją teorię, interpretację tego tekstu. I zgaduję, że wielu osobom wydaje się, że w moim życiu pojawiła się ostatnio jakaś miłość, spełniona, czy też nie.
Otóż muszę Was zasmucić, albowiem są to teorie niepasujące do mnie.
Nigdy do nikigo nie żywiłam i teraz też nie żywię tego typu uczuć.
Zatem Myśl, myśl, myśl, jak zwykł mawiać Kubuś Pucahtek ;)
Koniecznie pochwalcie się swoimi teoriami i opiniami w komentarzach! ;)

6 komentarzy:

  1. Ciekawe... Jak opisać. Ja nigdy nie umiem opisać uczuć w tak krótkim tekście :D No, po prostu cudne :3
    Takie... prawdziwe...i blogowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja kocham smutne zakończenia! W ogóle to piszesz naprawdę niesamowicie, stwarzasz nutkę tajemniczości niemal w każdym wpisie :) najbardziej chyba zapadło mi w pamięć trzęsawisko - była w nim jakaś magia...
    I to uczucie podczas czytania, gdy mieszkasz na siódmym piętrze, heh :)
    Weny!
    Spam (możesz zignorować) - skrzydlo-kruka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to napisałaś, że przeczytałam do samego końca! Mega ! Pisz tak dalej.

    www.kamilaleben.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia teorii nie ma. :>
    Po prostu opo. Tsa, o miłości. ;-; Jak to mówią: najlepiej wszystkich zabić!
    No bo czemu by nie. .-.
    Ale co ja się będę czepiać - wyszło super! Te opisy... medżik. *^*
    Jest kilka literówek, ale mniej niż zazwyczaj. ^^”

    Także ten... Trochę dziwne, że ta dziewczyna się zabiła z powodu chłopaka. (Kasiu, nie wszyscy muszą od razu wszystkich bić...) Chyba mam szczęście, że się nie zakochałam. (W sumie... zakochałam się, ale jeśli wliczamy w to toffifee i frytki. ^u^)

    Pozdrawiam~! ^u^

    OdpowiedzUsuń
  5. Super historia :)
    Czekam na więcej !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... pisałam lepsze opowiadanie, a to jest spoko. Po prostu. Nie lubię tych twoich smutnych zakończeń- za dużo w nich prawdy. Wolę te nie jasne. Polubiłam tego chłopaka i dobrze, że on się z kolei nie zabił, dlatego, że tamta dziewczyna to zrobiła xd

    OdpowiedzUsuń