Ile osób już tu zajrzało?

Czym jest "Link do mojej głowy"?

Ten blog, to zbiór tego, co siedzi w mojej głowie.
Wszystko, co podpowie mi wena i serce, przekładam na różne teksty - wiersze, opowiadania, itp.
Ten blog to zsyp moich myśli, ubranych w słowa.

sobota, 26 marca 2016

Strzał we mgle



Był czerwiec roku 1941. Alexiej i Wiera ubrani w stroje maskujące przemykali się cicho przez las. Tego ranka było dosyć chłodno, a wszystko dookoła spowijała gęsta mgła. Szli w kierunku miejsca, które niegdyś nazywali domem. Obecnie było tylko stertą gruzów, odkąd kilku żołnierzy się upiło i zrobiło nalot bombowy na niewielką wioskę. Niektórym mieszkańcom udało się uratować. Przeprowadzili się wtedy do Moskwy. Alexiej, Wiera i kilku ich przyjaciół zdecydowali, że zostają i zrobili sobie małą bazę w miejscu, gdzie kiedyś stały zabudowania. 
Kiedy dwójka przyjaciół zobaczyła, że mogą się nieco rozluźnić, bo są już na e miarę bezpiecznym terenie, Alexiej zapytał:
- Masz granaty? 
Od czasu do czasu Niemieccy żołnierze robili naloty na obszary, na których wiadomo było, że są ludzie, szczególnie, jeśli były to okolice Moskwy.
- Mam. - uspokoiła go dziewczyna. - A co, wystraszyłeś się, że zapomniałam?
- To byłby trzeci raz. 
- Moja wina, że tamten żołnierz jeszcze żył i musiałam zepchnąć go do tamtego dołu? - poirytowała się. - Mógł nas zaatakować.
- Mogłaś mu zabrać tą broń. Prosiłem cię przecież.
- Zawsze ci coś przeszkadza. - westchnęła Wiera. - Następnym razem idę z Sergiuszem.
- Ciii... - nagle uspokoił ją Alexiej. - Słyszysz to?
Dziewczyna nastawiła uszu. Zza krzaków niedaleko nich dało się słyszeć szeleszczenie. Alexiej ręką dał Wierze znak, aby została w miejscu i ubezpieczała go od tyłu. Odbezpieczył karabin i ostrożnie podszedł bliżej. Wycelował lufę w stronę krzaków. 
- Kimkolwiek jesteś, pokaż się natychmiast. - polecił.
- Cholera. - odezwał się męski głos z niemieckim akcentem. Z krzaków podniósł się wysoki mężczyzna z rękoma uniesionymi do góry. - Martin, wstawaj. - z krzaków wynurzył się drugi, trochę niższy.
- Znacie ruski? - zdziwił się Alexiej.
Mężczyźni w odpowiedzi pokiwali tylko głowami.
- Kto wy? Sami jesteście? - drążył chłopak.
- My Niemcy. - odpowiedział wysoki.
- Tylko dwóch.
Chłopak uważnie zmierzył ich wzrokiem, starając się określić, czy nie kłamią. W końcu uznał, że jednak mówią prawdę.
- Wiera, chodź tu. - nakazał dziewczynie.
Wiera posłusznie podeszła i wycelowała w nich swój karabin, aby ubezpieczać tył i uniemożliwić im ucieczkę.
Weszli do budynku, w którym niegdyś mieściła się siedziba zarządu wsi. Jako jeden z nielicznych był w miarę zdatny do użytku. Usadzili ich na podłodze, w rogu byłej recepcji. 
- Chętni do współpracy? - zapytał Alexiej.
Martin pytająco uniósł brew. Najwyraźniej nie rozumiał do końca, co chłopak chciał przez to przekazać.
- Współpraca, albo życie. - sprostował.
- Mamy z wami walczyć?
- Tak.
- Przeciwko naszym? - Niemiec nie dowierzał. 
- To nie oczywiste? Oddajcie broń. - nakazał.
Obaj Niemcy popatrzyli po sobie.
- Nie mamy. - w końcu powiedział wysoki.
- Jak to "nie macie"? - Alexiej się zdziwił.
- Naboje nam się rozsypały. Broń została w krzakach.
- Żarty sobie stroisz? - poirytowała się Wiera. - Potrzebujemy broni! Jak wam na imię? - zapytała.
- Ja jestem Robert, a to jest Martin. - odpowiedział wysoki.
- Dobra, współpracujecie, czy mamy was zabić? - Alexiej chciał jak najszybciej przejść do sedna.
Niemcy znowu po sobie spojrzeli.
- Współpraca. - powiedział w końcu Martin.
Wtem usłyszeli głos strzału. Alexiej upadł na ziemię, a spod jego głowy zaczęła rozpływać się plama krwi.
- Alexiej! - Wiera natychmiast przy nim uklęknęła. Chłopak już nie żył. - Kłamcy! Mówiliście, że jesteście sami! - oskarżyła Niemców.
- To prawda! Nikogo z nami nie było! - Robert uniósł ręce w górę.
- Chodź z nami. - polecił Markus, po czym chwycił dziewczynę za nadgarstek i odciągnął od zwłok Alexieja.
- Co ty robisz?! - podenerwowała się.
- Chowamy się. W przeciwieństwie do ciebie byłem szkolony. - pokazał gestem dłoni, gdzie ma się oprzeć o ścianę. - Współpraca, to współpraca. Ten tam darował nam życie.
- Mgła jest za gęsta. - stwierdziła dziewczyna. - Nie zobaczymy nikogo.
- Ja mam ucho do tego. - Odparł Robert. 
- Wiesz, kochana, czemu ze sobą walczymy? - zapytał nagle Martin, a Wiera pokręciła przecząco głową. - Bo tak chcą ci u góry.
- A to nie przez ideologię?
- Tylko po części.
Przestrzeń dookoła wypełnił kolejny strzał, a potem kolejny i jeszcze następne dwa. 
- Tam są. - Martin wskazał wzrokiem gęste krzaki oddalone o niecałe sto metrów, po skosie od nich.
Chwilę później słychać było następne strzały. Wiera wytężyła słuch. Mężczyzna miał rację. Postanowiła im zaufać. Nagle usłyszeli odgłos nadlatujących samolotów.
Robert zaklął pod nosem.
- Mamy problem.



_______________________________



Hej!
Jak Wam się podoba bezzakończeniowa historyjka o wojnie? Dotyczy ataku Niemców na ZSRR 22 czerwca 1941. 
Pytacie, czemu akcja tak nagle się urywa? Otóż umówiłyśmy się z Madame Livre, że ja zacznę, a ona dokończy. Polecam także jej bloga - Light In The Dark. Bo skoro przy blogach jesteśmy, to czemu by nie? A jest, co poczytać ^^
W takim razie, Madame Livre, pozostawiam je Tobie do dokończenia. Masz wolną rękę. Wierzę, że uda się tak samo, jak Tam, gdzie nie dosięga fala uderzeniowa ;)
I wybacz, ale musiałam zrobić o wojnie. Wojna to temat bez końca, a ja go lubię. Mam tylko problem, że ciężko zrobić z tego opowiadanie w jednym poście, a skoro natrafia mi się taka okazja, to czemu temat miałby być inny? Mam nadzieję, że to nie stanowi zbytniej przeszkody ^^
A Wy, moi czytelnicy, napiszcie koniecznie w komentarzach, jakie zakończenie przewidujecie i co myślicie o tym opowiadaniu! 

4 komentarze:

  1. Nie mam żadnych oczekiwań odnośnie zakończenia, zdaję się na Madame Livre :)
    Pozdrawiam
    Ireth

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah, mogłam się tego spodziewać :D
    Dobra, zabieram się za pisanie zakończenia... Bójcie się xdd
    Ślicznie ci to wyszlo ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy początek :). Szkoda tego Alexieja...
    Weny !!!

    OdpowiedzUsuń