Ile osób już tu zajrzało?

Czym jest "Link do mojej głowy"?

Ten blog, to zbiór tego, co siedzi w mojej głowie.
Wszystko, co podpowie mi wena i serce, przekładam na różne teksty - wiersze, opowiadania, itp.
Ten blog to zsyp moich myśli, ubranych w słowa.

piątek, 8 stycznia 2016

Raz, dwa, trzy, dziś do rzeki skoczysz ty.



Raz, dwa, trzy, dziś do rzeki skoczysz ty.
- Nie... - chłopak złapał się obiema rękami za głowę. - Nie! -krzyknął, po czym skoczył z mostu, prosto do płynącej niemal sto metrów niżej rzeki.

***

Raven wybudzona przez ciepłe promienie słońca, wpadające przez okno z błogiego snu, otworzyła oczy.
- Sobota... - wymruczała zadowolona do siebie. Wreszcie mogła odpocząć.
Przewróciła się na drugi bok i przymknęła oczy. Poleżała tak jeszcze przez chwilę. W końcu stwierdziła, że pora wstać i zjeść śniadanie. Zawsze, kiedy zbyt długo wylegiwała się w łóżku, później do końca dnia była nieprzytomna. Nawet mocna kawa nie pomagała.
Raven usiadła na łóżku i wsunęła stopy w kapcie, po czym wstała i zdjąwszy z chaczyka na drzwiach swój ulubiony szlafrok, założyła go i wyszła z pokoju. Zeszła po schodach do kuchni. Jej mama siedziała przy stole popijając swoją ulubioną poranną herbatę. Kobieta nie przepadała za kawą. Miała po niej mdłości, więc zawsze piła herbatę.
- Cześć, mamo. - Raven uśmiechnęła się na powitanie.
- Cześć. - kobieta odpowiedziała jej takim samym ciepłym uśmiechem.
Dziewczyna wyjęła z szafki kromkę pieczywa chrupkiego i posmarowawszy ją masłem, nałożyła na nią  plasterek żółtego sera, dwa kawałki czerwonej papryki i cztery plasterki ogórka. Kiedy położyła ją na talerzu, wyjęła z szafki jeszcze wafla ryżowego i odrobinę orzeszków ziemnych. Oba produkty równo ułożyła na talerzu obok wcześniej zrobionej kromki. To było jej ulubione sobotnie śniadanie. W tygodniu nie miała czasu na taką zabawę w układanie jedzenia. Często zdarzało jej się przysnąć nad ranem i wszystko robiła w pośpiechu. Nie to, co w sobotę.
Położywszy talerz na stole, zaparzyła sobie kubek kawy, po czym usiadła i zaczęła jeść.
- Że też ci się chce tak to układać. - zaśmiała się mama. - Nigdy ci się to nie znudzi, prawda? - uśmiechnęła się z rozbawieniem.
- Nie. - Raven odpowiedziała promiennym uśmiechem, który odziedziczyła po mamie.

Kiedy Raven zjadła śniadanie, wstała od stołu i poszła do swojego pokoju, aby się przebrać z piżamy. Wybrała błękitną bluzkę z napisem "Stupid love" i czarne krótkie spodenki. Nigdy nie rozumiała sensu tych wszystkich napisów na koszulkach, uważała je często za idiotyczne, ale w dwudziestym pierwszym wieku ciężko o ubrania z normalnymi napisami, a noszenie samych gładkich koszulek byłoby nudne. Więc od biedy nosiła takie. Przynajmniej napis "Stupid love" oddawał jej opinię na temat romansów. Nigdy nie przepadała za tym gatunkiem.
Zszedłszy z powrotem na dół, rzuciła tylko krótkie. "idę na spacer", po czym ubrała swoje ulubione czerwone trampki i wyszła z domu. Już miała wyjść za furtkę, kiedy zobaczyła, że u jej stóp leży gazeta. Schyliła się i podniosła ją. Na pierwszej stronie widniał duży napis " Kolejna osoba popełniła samobójstwo skacząc do Skull River. Więcej informacji - str. 5". Oparła się o furtkę i otworzyła gazetę na stronie piątej:

 W dniu 12 czerwca siedemnastoletni Treg Brown skoczył z mostu biegnącego sto metrów nad rzeką Skull River. To już siódma osoba w tym miesiącu, która popełniła samobójstwo w taki sposób. Mieszkańcy wsi Forest Village, w której znajduje się owa rzeka, posądzają siły nadprzyrodzone o spowodowanie tych wypadków...

Raven szybko zamknęła gazetę. Rzuciła ją obok furtki, na terenie domu, po czym ruszyła przed siebie na planowany spacer. Głupoty. - pomyślała. - Już im uwierzę w siły nadprzyrodzone. Na tym świecie chyba zaczyna po woli brakować poważnych ludzi.
Spacerowała przez następne dwie godziny. Punktualnie o 12:00 zjawiła się w domu na obiedzie.
- Słyszałaś o tych samobójcach, co skaczą do rzeki? - zaczepił ją ojciec. Na stole przed nim leżała gazeta otwarta na artykule o Skull River.
- Tak. - odparła. - Ale nie wierzę im w te całe siły nadprzyrodzone. Po prostu mieszkańcy tej wioski przechodzą pewnie jakiś kryzys i rzucają się do rzeki. - stwierdziła. - Ale nie przyznają się do tego, więc wymyślają takie bajeczki, żeby to jakoś wytłumaczyć.
- A ja im nawet wierzę. - krzątająca się po kuchni mama przyłączyła się do rozmowy.
- Dalej wierzysz w duchy? - zapytał ją mężczyzna. - Przecież ten film o nawiedzonym domu oglądaliśmy prawie dwa miesiące temu. - stwierdził.- Ale tobie, Raven, już przeszło, prawda? - zwrócił się do córki.
- Pewnie. - zaśmiała się. - To było tylko chwilowe.
- To dobrze.
- Za chwilę podaję obiad. - powiedziała mama.
Raven usiadła do stołu. Kobieta rozłożyła na stole sztućce, po czym podała placki ziemniaczane z sosem grzybowym i dosiadła się do córki i swojego męża. Raven przez cały czas myślała o tych samobójstwach. Właściwie, to Forest Village było niecałe pół godziny drogi autobusem z jej miasta. Mogła pojechać i sprawdzić ten most. Udowodnić sobie i wszystkim, że nie ma żadnych duchów. Zdecydowała, że pojedzie do tej wsi. Bo przecież się nie boi, prawda? A dzień był już długi. Przed ósmą wieczorem robiło się widno, a ciemno dopiero wpół do dziewiątej.
Kiedy dziewczyna zjadła obiad, podziękowała i poszła do swojego pokoju spakować plecak. Woda, telefon, latarka, pieniądze... - wyliczała w myślach. Brała pieniądze ze sobą zawsze na wszelki wypadek, gdyby skończyło jej się jedzenie, albo picie. Kiedy się spakowała, zeszła na dół.
- Wychodzę! - rzuciła do rodziców na pożegnanie.
- Dokąd? - spytała mama.
- Yyy... - Raven zająknęła się. - Do sklepu. - skłamała. Gdyby jej mama dowiedziała się, że tak na prawdę jedzie do Forest Village, w życiu nie pozwoliłaby jej wyjść.
-Tylko nie zrób żadnej głupoty. - mama jakby czytała jej w myślach.
- Tak, jasne... - dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie. - Pa. - uścisnęła mamę, po czym wyszła.
- Pa! - zawołała za nią kobieta.

Raven dotarła na przystanek szybciej, niż się spodziewała. Sześć minut później przyjechał autobus jadący w kierunku Forest Village. Dziewczyna wsiadła i zajęła miejsce przy oknie. Droga minęła jej dość szybko. Cały czas rozmyślała o tajemnicy tego mostu. To na pewno nie żadne duchy. - uspokajała się. - Głupia wyobraźnia. Było nie oglądać tego horroru o lustrze. - skarciła się w myślach.
Kiedy dojechała, wysiadła z autobusu. Teraz wiedziała już, czemu to miejsce nazwano tak, a nie inaczej. W wiosce było pełno drzew. Zobaczyła grupkę dzieci bawiących się przy jednym z domów. Podeszła do nich i zapytała przez furtkę:
- Przepraszam, nie wiecie może, jak dojść do tego mostu nas Skull River?
- Do Mostu Skoku? - zapytała, na oko jedenastoletnia dziewczynka. Więc tak nazwano teraz ten most. Raven musiała przyznać, że ta nazwa pasowała.
- Tak, do tego, z którego wszyscy skaczą.
- Prosto, a potem w prawo. - wyjaśniła dziewczynka. - Ale radzę uważać. - ostrzegła ją. - Tam są duchy.
- Dziękuję. - Raven uśmiechnęła się i odeszła.
Tak, jak dziewczynka pokazała, most był za zakrętem w prawo, tuż przy brzegu okolicznego lasu. Nie było w nim nic szczególnego. Był po prostu stary i nie miał żadnych zabezpieczeń. To nic dziwnego, że łatwo z niego spaść. Najwidoczniej teraz świat działa na zasadzie "im więcej idiotów, tym mniej idiotów". - pomyślała Raven i uśmiechnęła się ironicznie pod nosem. Każdy by spadł z takiego mostu. Podeszła dwa kroki bliżej i spojrzała w przepaść. Zakręciło jej się nieco w głowie, więc szybko cofnęła się. Nie wiedziałam, że mam lęk wysokości. - pomyślała.
Raz, dwa, trzy, dziś do rzeki skoczysz ty. - usłyszała nieznajomy szept.
- Kto to? - zapytała.
Cztery, pięć, sześć, dziś będziemy cię jeść. - odezwał się ponownie.
- Przestań! - krzyknęła łamiącym się głosem. Chciała zawrócić, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Mimowolnie podeszła do mostu i zaczęła stawiać na nim pierwsze kroki.
Siedem, osiem, dziewięć, co się zaraz stanie? - Nie wiem.
- Nie... - głos dziewczyny był rozedrgany. - Nie mogę się zatrzymać! Kim ty do cholery jesteś?!
Raz, dwa, trzy, dziś do rzeki skoczysz ty.
- Nie! - krzyknęła Raven, po czym rzuciła się prosto do rzeki.


________________________________________


W mojej opinii, opowiadanie wyszło z lekka przewidywalne. Ale to może dlatego, że je pisałam? Niestety nigdy nie podchodzę obiektywnie do swoich prac. Zawsze wiedzę tam drobne szczegóły, które mogłabym opisać lepiej :/ Ale to chyba najdłuższy tekst na tym blogu!
A jak wyszedł mi wierszyk? Na poczekaniu układałam. ^^

Raz, dwa, trzy, dziś do rzeki skoczysz ty. 
Cztery, pięć, sześć, dziś będziemy cię jeść. 
Siedem, osiem, dziewięć, co się zaraz stanie? - Nie wiem.

Widzi ktoś tam jakiś sens? O.o

8 komentarzy:

  1. Boshhboshhboshhh *^*
    Pamiętasz jak mówiłam, że wszystko co piszesz jest niesamowicie perfekcyjne? To przekracza wszelkie granice bycia idealnym. Serio. Ten klimat, ta klątwa... zakochałam się po prostu ♥
    Jak dla mnie to mógłby być materiał na jakieś dłuższe opko, ale co ja tam wiem xD
    Awaww *~* Ta rymowanka jest taka hipnotyzująca ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSKO !!!! Uwielbiam tego typu opowiadania. Taka trochę głupiutka ta Raven. Ja bym wcale nie szła. Ale jak to powiedziała " Im więcej idiotów, tym mniej idiotów". Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Interpretacja:
    Mój translator z polskiego na kavarowy mówi mi, że widzisz, jak z Ciebie kpią za plecami, lecz udajesz, że nie robisz z tym nic, choć to wręcz kieruje twoim życiem. A gdy chcesz z tym walczyć - jest za późno. Wrzuca Cię to w gdzieś pomiędzy depresję, a ciekawość.
    Z tego powodu masz nieprzyjemności, zdarzają się napady złości, jednak mimo to dosyć często radzisz sobie z problemami. Liczy się jednak dla Ciebie każdy, jednak najmniejszy gest. Czujesz, że musisz się mieć na baczności. I skok. Pod naporem innych ludzi, twoje starania kończą się fiaskiem. Nie tego oczekujesz.

    Ot taka kolejna, nudna interpretacja z tzw. "dupy". Pewnie kolejny raz nic nie trafiłem do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca, ale bardzo ciekawa interpretacja. Główny błędem, jaki popełniłeś jest to, że to, że ktoś ze mnie kpi, kieruje moim życiem, bo nie pozwoliłabym na to ludziom ;) Są tez inne błędy, ale jakbym napisała, jakie, to byłoby za dużo. Niechaj na tą chwilę pozostanę owiana tajemnicą ;)

      Usuń
    2. Może kiedyś trafię. Więc muszę w takim razie szukać innej interpretacji szeptów :) Czyżby kuszenie szatana? :D A tak na serio, to kiedyś nad tym pomyślę. Dziś mój umysł to dziura.

      Usuń
  4. Wow ^^^! To było po prostu Boskie♥! Fabuła była trochę przewidywalna, od początku wiedziałam, że Raven skoczy do tej rzeki, ale to nie zmienia faktu, że sam pomysł na opkę- cudo! Jestem ciekawa, czy te szepty to były jakieś siły nadprzyrodzone, czy coś innego...
    swiatlociemnosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Pierwszy raz czytam coś tak wciągającego, tajemniczego i magicznego. Popełniłaś tylko jeden błąd. Pisze się haczyk, a nie chaczyk. Każdemu się zdarza. Twoje opowiadanie jest perfekcyjne. Nic dodać, nic ująć. <3 A Twój blog jest w pięknym i tajemniczym stylu. <3
    Życzę miłego wieczoru. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jakim cudem, ale nie zauważyłam posta... ;-;
    W każdym razie, przystąpmy do oceny ^^
    Opko świetne, strasznie klimatyczne, awwww <3
    Przewidywalne, fakt, ale ja ciągle byłam pewna, że tam jakiś zabójca jest i ich popycha XD
    Wierszyk całkiem spoko ^o^
    Co do błędów... dialogi.... eh, mniejsza ;-;
    Pozdrawiam i życzę veny! :D

    OdpowiedzUsuń